Mieszczanin szlachcicem
Englert zawierzył Molierowi, Jakub Janiszewski, Życie Warszawy, 07.12.1999
Warszawski Teatr Współczesny przez wielu krytyków uznany został za najlepszą scenę minionego sezonu. Premiera "Mieszczanina szlachcicem" może przekonać sceptyków o słuszności tej oceny. "Najlepsza reżyseria, to taka, której nie widać" - powiedział kiedyś Zygmunt Hubnęr. Inscenizacja molierowskiego "Mieszczanina szlachcicem" Macieja Englerta może posłużyć za dowód słuszności tego stwierdzenia. Powstało przedstawienie bez tandetnego eksperymentatorstwa, bez gwiazdorskich popisów, bez natrętnych uwspółcześnień. Reżyser zawierzył tekstowi i wygrał - spektakl ma szansę stać się jednym z najlepszych przedstawień sezonu. Podstawowym jego atutem jest spójność. Teatr Współczesny to obecnie jeden z nielicznych, by nie rzec - jedyny teatr w Warszawie, w którym istnieje jeszcze prawdziwy zespół. Trudno dokładnie wytłumaczyć w czym ta zespołowość przejawia się na scenie (poza brakiem ewidentnych popisów gwiazdorskich), jest jednak wyraźnie odczuwalna. Chodzi o pewien rodzaj współpracy aktorskiej, jakiej często brakuje przedstawieniom, a której owocem jest wyrównany, wysoki poziom gry. A zdawałoby się, że "Mieszczanin szlachcicem" skłania do czego innego - rola Pana Jourdain powierzona którejś z popularnych, "sitcomowych" gwiazd z powodzeniem mogłaby przygnieść wszystkie pozostałe. Tymczasem Krzysztof Kowalewski, jakkolwiek grana przez niego postać zachowuje swój pierwszoplanowy charakter, ani przez moment nie spycha w cień żadnego ze swoich scenicznych partnerów. Między innymi dlatego jest to rewelacyjna kreacja. To współdziałanie sprawdza się szczególnie w świetnych scenach zbiorowych. Nie ma tutaj nikogo od "robienia tłumu", który powstaje naturalnie, przez współpracę wszystkich aktorów. Sceny te, skądinąd same w sobie niezwykle trudne, są więc żywe, a przez to - niezwykle teatralne. Teatralność, to w wypadku "Mieszczanina szlachcicem" określenie trafne, choć może trochę zalatuje tautologią. Oznacza tutaj przede wszystkim maksymalne wykorzystanie możliwości zespołu i dostrzeżenie szans jakie dawał sam tekst. Udało się to znakomicie.