156
Niektórym spośród piszących o "Szklanej menażerii" w Teatrze Współczesnym nasuwały się paralele i porównania z przedstawieniem Axerowskiego Teatru Kameralnego w Łodzi - sprzed lat dwudziestu; paralele wypełnione szczególną treścią emocjonalną przez to, że aktorka, którą zapamiętali w roli córki, obecnie wystąpiła jako matka.
Niestety Laurę Zofii Mrozowskiej znam tylko z legendy i opowiadań; była to, jak mi mówiono, olśniewająca kreacja młodej, zdolnej aktorki. Dzisiejsza Mrozowska, jako matka, jest genialną odtwórczynią tej roli. Może to sprawa złudzenia, ale wydało mi się, że w granej przez nią postaci stopiły się - jakby na zasadzie osmozy - dwa życiorysy i dwie tragiczne sytuacje.
Przekazywała kłopoty i "małe tragedie" matki wyraziście, stopniując efekty aż do rozwinięcia pełnej ich skali w scenie podwieczorku; cudownie uchwyciła granicę pomiędzy konwencjonalnością swej bohaterki a jej dziwacznością.
Najciekawsze jednak, że poza rytuałem zapobiegliwej
tyranii macierzyńskiej czuło się w niej przejmujące momenty zrozumienia córki i niemal identyfikowania się z jej przeżyciami i lękami. Dawno już nie widziałem tak znakomitej kreacji na naszych scenach.
Pozostałe role, Marty Lipińskiej, Ignacego Gogolewskiego i Józefa Nalberczaka, świetne i delikatne, składają się na spektakl wysokiej rangi. Rangę te wyznacza okoliczność, że jest on doskonale wyrazisty przy subtelności środków. Nie "nasilając głosu", nie przejaskrawiając efektów, powiedziano akurat tyle, ile potrzeba, aby wszystkie odcienie tego roztopionego w codzienności dramatu odcisnął się ostro w wyobraźni widza.[...]
Reżyserka przedstawienia, Izabella Cywińska-Adamska, nadała całemu spektaklowi nastrój lirycznego smutku, większą wagę przywiązując do przeżyć bohaterów niż do ich słów. Czsem zdawało się, że zbyt zbliżała Williamsa do Czechowa, a zbytnio oddalała od Ameryki - ale przez to spektakl bardziej mógł poruszyć polskiego widza, mógł poruszyć polskiego widza, mógł mu wydać się bardziej bolesny.
Szklana menażeria
Gustaw Gottesman, Teatr nr 6, 15.31.03.1967