152
"Warszawę szybko podbiją francuscy "Huzarzy" w teatrze na Mokotowskiej. Zwłaszcza, że stolica nasza lubi się śmiać, a wszystkie przygody, które dla bohaterów na scenie są stale wysoce dramatyczne, wywołują jednocześnie na widowni szczery, prawdziwy śmiech.
Bawi więc doskonale ta huśtawka przerzucająca nas od momentów sąsiadujących o krok od katastrofy do wesołego rozwiązania.
Z prawdziwą radością oklaskujemy przeto obok doskonałego Flicot (Tadeusz Fijewski) dzielną i sprytną Cosimę (Danuta Szaflarska), komiczną parę sukienników (Konstanty Pągowski i Jadwiga Kossocka), panią Baglione straszącą Francuzami jak żywiołową klęską (Stanisława Perzanowska), tchórzliwego Rafaela (Zygmunt Kęstowicz), czy śmiesznego jąkałę (Lech Ordon). Zyskuje naszą sympatię młoda, zakochana para małżeńska, bezpośredni sprawca całej awantury (Barbara Fijewska i Miłosz Maszyński), śmieszy groźny kapitan (Stanisław Jaśkiewicz) i "szarża" Le Gouce (Mieczysław Pawlikowski).
Brawo Teatr Współczesny! Pół roku temu mało kto z nas słyszał o Brealu i jego "Huzarach", a dziś już możemy głośno i serdecznie śmiać się na jego komedii!"
Zofia Sieradzka,
Głos Pracy 10.I.1956.
"[...] Przedstawienie wyróżniało się zręcznym opracowaniem szeregu sytuacji, które wymagają uważnej synchronizacji ruchów pozornie przypadkowych, a dowcipnym wyzyskaniem przestrzeni scenicznej świadczyło o bliskiej współpracy reżysera (Józef Wyszomirski) i scenografa (Olga Siemaszkowa). Pejzaż krągłych wyniosłości, ozdobionych - jak piórkami na kapeluszu - pędzelkami smukłych cyprysów, wydawał się zabawna transpozycją nie tyle lombardzkich, co raczej peruginowsko-umbryjskich wzgórz, ale zadanie swe pełnił bez zarzutu, a szary murek włączono w akcję znakomicie. Poza nazbyt może statycznym początkiem całość miała ów wesoły koloryt i rytm, które decydują o jej wdzięku.Trzy role wysuwają się na plan pierwszy. Przede wszystkim Tadeusz Fijewski, świetny Flicot, wzór opanowanej, jakby sprężonej i tym skuteczniejszej w działaniu vis comica. Obywa się ona bez groteski zewnętrznego wyglądu, nie popada w zbyt pospolite gierki i nie tłumi dyskretnej melancholii biedaka, któremu lepszy los stale wysuwa się z garści, czy to chudzina próbuje się przemknąć ścieżką przemytnika, czy harcować na siodle huzara.
Wszystkie zalety klasycznej subretki skupiła w sobie Danuta Szaflarska: zaczepna ale nie natrętna, bystra i zwinna, skora rządzić innymi lecz umiejąca dobywać ich z matni, pociągająca przymieszką naturalnej kokieterii i ukrytymi wdziękami kobiecego ciepła.
Huzarską parę dobrze dopełniał Mieczysław Pawlikowski jako poczciwina troche przyciężki, otumaniony dłuższą już tresurą wojskową.[...]
Wieczór w Teatrze Współczesnym jest sięgnięciem do tych zasobów swobodnej werwy, które na głównych scenach Warszawy nie przychodziły ostatnio do głosu. Przyjemnie było stwierdzić, że kółka farsowego mechanizmu nie zardzewiały i gdy zdarzy się sposobność działają ku uciesze wszystkich wyznawców zbawiennej higieny śmiechu."
Mieczysłw Brahmer,
Teatr 1 - 15.III.1956