Zbrodnie serca
Zbrodnie serca, Hanna Karolak, Hanna Karolak Gość Niedzielny nr 17 , 26.04.2018
Kochająca się rodzina umie pomóc tym, którzy tego potrzebują.
Nie wiadomo, skąd taki tytuł sztuki, której bohaterki mają oczywiście swoje problemy, ale ich życie toczy się dość monotonnie, jak to w małym miasteczku bywa. Trzy siostry: Mag, Lenny i Babę wspierają się nawzajem, wyznając zasadę, która brzmi dość gorzko: nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Chociaż życie w małym miasteczku nie obfituje w nadzwyczajne wydarzenia, bez wsparcia najbliższych byłoby nie do wytrzymania. I to stanowi gorzko-słodki sens tej sztuki, nagrodzonej nagrodą Pulitzera. Jej przesłanie odsłania samotność bohaterek, brak perspektyw na przyszłość, zwykłą krzątaninę, jaką przynosi każdy dzień. Ale wrodzone poczucie humoru, cechujące każdą z nich, pozwala tę beznadzieję przetrwać.
Jest także coś więcej: może brzmi banalnie, ale stanowi sens egzystencji trzech sióstr. To po prostu miłość - do siebie nawzajem, a tym samym do całego świata. I dzięki niej na szarym niebie miasteczka w stanie Missisipi pojawia się słońce. Zrazu nieśmiało, ale szybko wypełnia cały horyzont.
Walorem tego skromnego spektaklu jest jednak coś innego: więzy, które łączą trzy siostry. Bo jak się okazuje, każda z nich przeżywa lub przeżyła jakiś dramat, z którego niełatwo się podźwignąć. Ale od czego ma się siostry? Na ogół są one niedocenianym elementem życia rodzinnego. Nie w tym wypadku. Meg, Lenny i Babę odsłaniają niechętnie swoje tragedie, jednak dla kogoś bliskiego nie stanowią one zagadki. Gdy świat wokół szaleje, nie szczędząc ciosów, zawsze przychodzi wsparcie od najbliższych.
I nagle pojawia się dystans do tego, co bolesne. Nasze wnętrze wypełnia znowu pogoda ducha. Nieoczekiwanie? Niezupełnie. Bo tę aurę w nas i wokół nas może zmienić ktoś bliski, ktoś życzliwy, ktoś, kto wie, co nas boli i wie, jak temu zaradzić. Wbrew obojętności świata.
Dzięki temu przesłaniu sztuka, w której tak niewiele na pozór się dzieje, przestaje być błaha. Ten przekaz nie dotarłby do widza z taką mocą, gdyby nie znakomite role, w które wcieliły się Katarzyna Dąbrowska, szukająca w życiu przede wszystkim radości, Monika Krzywkowską, starająca się ogarnąć wewnętrzny chaos, Monika Kwiatkowska biorąca na siebie wszystkie smutki świata, i doglądająca niejako z zewnątrz całą tę gromadkę Agnieszka Suchora. Dyskretnie nad całością na Scenie w Baraku czuwa reżyser spektaklu Jarosław Tumidajski.