Z pozoru wydają się szczęśliwe, zadowolone ze wspólnego spotkania, lecz im dłużej ze sobą przebywają tym więcej bólu zadają sobie nawzajem. Robią to nieświadomie, bo niewiedzą, że od ich ostatniego spotkania mocno zmieniło się ich życie. Najstarsza z sióstr Lenny (Monika Krzywkowska), jako jedyna została w miasteczku, w którym dorastały. Można powiedzieć, że została całkiem sama, bo znajomych w jej życiu też nie ma. Zostali tylko sąsiedzi i dalsza rodzina, która w żaden sposób nie poważa kobiety. Lenny w oczach wszystkich jest osobą przegraną. Straconą. Nieszczęśliwą. I na początku widz sam tak odbierze bohaterkę, będzie widział w niej tylko popychadło, którym stała się nawet dla własnych sióstr. W miarę jednak upływu wydarzeń nie będzie można poddać wątpliwości, że kobieta jest po prostu szczęśliwa i to tak naprawdę. Ona nie miała marzeń o wielkim świecie jak jej siostry, nie chciała od życia tak naprawdę niczego. Jej po prostu zależało na tym, aby móc pomagać i tę pomoc nieść. Zresztą, ona nie wyobraża sobie innego życia, bo i jakie mogłoby ją spotkać?
Meg (Katarzyna Dąbrowska) to z kolei wielka gwiazda, która uciekła do Hollywood, aby zrobić karierę piosenkarki. Jest szalona, zabawna i zadziorna. Radość od niej bije. Błyszczy na tej scenie i nie sposób oderwać wzroku od tej dziewczyny. Lecz zamiast upragnionej kariery, wielkiego świata, życia w blasku fleszy i miłości z której sama zrezygnowała, stała się przegraną. Sama dla siebie, bo przed światem gra kogoś innego, a w głębi duszy jest zagubioną i samotną artystką. I w końcu Babe (Monika Kwiatkowska), niepewna siebie dziewczyna, której życie nie wyszło z powodu nieudanego małżeństwa. Ona podobnie jak siostry nie do końca radzi sobie z życiem, ale w jakiś sposób zaczyna go sobie ubarwiać. A w końcu podejmuje drastyczny krok, żeby go zmienić. I to właśnie w głównej mierze o jej życie walczyć będzie ten spektakl. W życiu tych sióstr pojawią się jeszcze trzy osoby: Chick (Agnieszka Suchora) - kuzynka sióstr, Doc (Mikołaj Chroboczek) - dawna miłość Meg i Barnette (Szymon Roszak) - pomocna dłoń dla Babe, w jakiej roli dokładnie przekonajcie się sami. Dla każdej z nich będą to albo zmory z przeszłości albo nadzieje na przyszłość. Ale w jaki sposób każda z tych postaci na nich zadziała zależy już od tego jak bardzo siostry dojrzeją. Jak bardzo pod własnym wpływem się zmienią. A ta zmiana wcale nie będzie przecież łatwa, bo chodzić w niej będzie o prawdę i szczerość. O zrzucenie tej niewdzięcznej i przeszkadzającej maski. Tego kłamliwego życia, które w jakiś sposób oplatało ich życie. Aktorsko było to dzieło oparte na zachowaniach bohaterów, na ulotnych gestach i dość stonowanych słowach. Dzieło, które dzięki właśnie tym rolom zyskało wymiar wieloznaczności. Stało się podstawą na refleksję dla swojego odbiorcy.
Historie sióstr są również konfrontacją dla widza, w ich słowach wypłynie bardzo dużo prawd, które pokażą problemy i zmagania każdego z nas. Jak na wyciągnięcie dłoni będziemy mieli wszystkie rozterki na temat życia, które zaatakować potrafią boleśnie. Nie da się ukryć, że Jarosław Tumidajski, reżyser, pokazał tym spektaklem, że potrafi wniknąć w ludzki umysł i tak poprowadzić aktorów, żeby te emocje potrafiły płynąć ze sceny. Dzięki niemu na scenie powstał niezwykle ważny pod kątem psychologicznym spektakl, w którym życie człowieka stanęło na pierwszym miejscu. Dzięki niemu mentalnie, każdy z nas mógł stanąć na scenie i poczuć się jak bohaterowie sztuki. Przemyśleć swoje problemy, zastanowić się nad swoim postępowaniem, a w końcu skonfrontować się ze sobą i swoim myśleniem. Dodatkowo, całej naturalności i odwagi temu spektaklowi, dodała również scenografia, która była odwzorowaniem zwyczajnej kuchni, takiej jaką każdy z nas ma w domu. To w niej nie tylko można było poczuć się swobodnie, po prostu jak w domu, ale również dostrzec, że wiele starych elementów mieszało się z nowymi np. telewizor, lodówka czy pudełka na kuchennym blacie. Konfrontowało się ze sobą. To pokazało, że przeszłość i teraźniejszość sióstr styka się nawet tutaj, że nawet w tym miejscu dochodzi do pewnej walki pomiędzy tym co było, a tym co jest. I tylko od bohaterek zależy czy w końcu coś wyrzucą i będą mogły zrobić krok w przód. Czy zastygną w swoich postawach na zawsze
Link do żródła