Psie serce
Bułhakow - Współczesny - Hit, Wiesław Kowalski, Teatr dla Was, 19.10.2017
"Psie serce" Michaiła Bułhakowa w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.
Powieść "Psie serce", czy raczej dłuższe opowiadanie, to jeden z wcześniejszych utworów Michaiła Bułhakowa, napisany w połowie lat dwudziestych XX wieku. Widać w nim wyraźne powinowactwa z twórczością Gogola, chociażby w zawartej u obydwu autorów krytyce ciemnych stron rzeczywistości, która skrywana jest pod zewnętrzną maską groteski i nie bez rozmachu artykułowanej fantastyki.
Słynny Profesor Filip Filipowicz Preobrażeński - dokonujący eksperymentów w dziedzinie przeszczepów narządów zwierzęcych - odczuwa potrzebę tym sposobem wpływania na zdynamizowanie rozwoju i ewolucji człowieka. Tylko czy same zdolności umysłowe i dobre chęci są w stanie przynieść oczekiwane efekty? Nawet doświadczenia realizowane w imię jak najlepszych intencji mogą w efekcie przynieść coś, co daleko odbiegnie od wszelkich zamierzeń czy przewidywań. Zwłaszcza wtedy, kiedy dochodzi do zetknięcia z materią nie najwyższej jakości.
Autor "Zapisków młodego lekarza" nie stara się jednak wszystkiego sprowadzać do wspólnego mianownika, raczej pragnie swoje konstatacje ograniczać do sfery natury biologicznej. To jeden z powodów, dla którego co po niektóre sądy Preobrażeńskiego, naukowca nie zawsze roztropnego, uznano w swoim czasie za dość - eufemistycznie rzecz ujmując - dyskusyjne. Maciej Englert, pomimo, że po wcześniejszej inscenizacji "Mistrza i Małgorzaty", utworu przecież nieporównywalnych rozmiarów, a może właśnie dlatego, musiał mieć pełną świadomość, że "Psie serce" wcale nie jest tekstem łatwym i prostym do zaadaptowania na teatralną scenę. Tymczasem udało mu się znakomicie podbić zawartą dramaturgię w dialogach na wyższy poziom, tak jak wykorzystać w świetny sposób wszystko to, co wyjęte z samej narracji nie sprowadzi spektaklu na płaszczyznę, której wygrać czy wyinscenizować się nie da. Wszystko to razem w zamyśle i koncepcji pozwoliło mu na skonstruowanie rewelacyjnego i imponującego wspaniałym aktorstwem przedstawienia, które wychodzi daleko poza tragikomiczny konterfekt czasów, które w Rosji Radzieckiej próbowały dokonać reorganizacji polityki gospodarczej rządu z komunizmu wojennego i zainicjowanie bardziej rynkowych mechanizmów gospodarczych.
Na scenie przy Mokotowskiej nie zobaczymy monumentalnej scenografii, ani jakoś szczególnie rozbudowanych sekwencji zawiązujących ruch sceniczny. Marcin Stajewski ograniczył się do otwartej przestrzeni pokoju jadalnego, z którego wyjść można na korytarz, do kuchni, do łazienki, do gabinetu lekarskiego czy sali operacyjnej. Nie jest ona szczególnie wystawna, bardziej stonowana i dość neutralna, ale pozwala na bardzo pomysłowe i efektowne rozegranie sceny pogoni za kotem czy powodzi. Takie inscenizacyjne kulminanty nie powodują jednak pojawiania się miejsc wypełnionych pustką, czy tego, że spektakl poza tymi widowiskowymi elementami traci na dynamice czy spada jego rytm czy tempo. Ogląda się go niczym wciągający swą akcją thriller. Englert z powodzeniem pokonuje każdy opór literackiego materiału, z którym zawsze przy tego typu realizacjach trzeba się mierzyć. Ma to również związek z aktorstwem, które tutaj w interpretacji Borysa Szyca i Krzysztofa Wakulińskiego osiąga nieprawdopodobną siłę i kreacyjną moc. Profesor w psychologicznym rysunku Wakulińskiego jest co prawda nieco ekscentrycznym mężczyzną wychowanym na nieco innych wartościach, ale nie to jest najważniejsze. Owszem, jest dość niechętny temu wszystkiemu, co pionierskie, ale to przede wszystkim człowiek, który ma nieprzeciętną osobowość, a jego stan świadomości decyduje o tym, z jakich opcji w życiu korzysta i jakich dokonuje wyborów. W konsekwencji, gra Preobrażeńskiego dość poważnie, można by powiedzieć, że czasami nawet chłodno, ale to powoduje tylko, że pewna groteskowość czy specyficzny komizm zawarte w tej postaci osiągają daleko głębszy wymiar. Znakomita rola.
W roli Szarikowa, wypreparowanego w drodze laboratoryjnego eksperymentu człowieka - psa, oglądamy Borysa Szyca. Potrafi on doskonale wykorzystać zarówno swoje warunki, jak i charakterystyczny głos, ujawniając przy tym ogromny potencjał swoich możliwości również komediowych. To, co robi w pierwszej części jako skamlący pies, prowadząc w zasadzie monolog z samym sobą, to prawdziwy majstersztyk. Druga znakomita rola tego przedstawienia. A to nie wszystko, są jeszcze ciekawe, choć wcale nie na pierwszym planie, role kobiece w interpretacji Barbary Wypych i Joanny Jeżewskiej. Jest też interesująca rola Szymona Mysłakowskiego jako tajemniczego Doktora Iwana Arnoldowicza Bormentala, który tą rolą udanie debiutuje na scenie Teatru Współczesnego.
"Mistrz i Małgorzata" w reżyserii Macieja Englerta był grany przy kompletach przez wiele lat. Nie może być inaczej z "Psim sercem", które już w dzień po premierze przekroczyło wszelkie frekwencyjne normy.