Hamlet
Tajemnice Hamleta, Mirosław Winiarczyk, Idziemy nr 24, 10.06.012
Mamy na tamach prawdziwe szekspiralia: obok piszemy o brytyjskim filmie "Koriolan", tu zaś proponujemy "Hamleta", którego na deskach Teatru Współczesnego Maciej Englert wystawił z Borysem Szycem w roli tytułowej. Reżyser potraktował tekst Szekspira, w starym tłumaczeniu Józefa Paszkowskiego, z niezwykłym pietyzmem, wystawiając sztukę w prawie czterogodzinnym spektaklu niemal w całości, co się dziś rzadko zdarza.
Oszczędna scenografia, rytmiczna muzyka Zygmunta Koniecznego i sumienna gra zespołu aktorskiego stanowią tu tło dla kreacji Hamleta. Kluczem do interpretacji tego przedstawienia jest bowiem rola Borysa Szyca, aktora dążącego, jak mówił w wywiadach, do przełamania naleciałości swoich gwiazdorskich występów filmowych i telewizyjnych. Paradoksalnie, mieszanka owych ról pozwoliła mu stworzyć Hamleta na przemian agresywnego, buntującego się, wrażliwego, ale i nieokiełznanego w dążeniu do zemsty na sprawcach śmierci ojca. Owa dzika i szybsza niż moralna refleksja dynamika działania Hamleta, wynikająca z potrzeby młodzieńczego buntu przeciwko światu oraz z żywotnego jeszcze w średniowiecznej Skandynawii pogańskiego mitu zemsty, doprowadza do końcowej tragedii. Podobnie zagrał niegdyś tę rolę Mel Gibson w świetnym filmie Franca Zefirrellego. Kreacja Szyca jest jeszcze nierówna. Obok scen zagranych dynamicznie mamy momenty bardzo pasywne i mniej wiarygodne, jakby aktor nagle poczuł się zagubiony w labiryncie tajemnic tragedii Szekspira.
Najważniejsze jednak, że spektakl Macieja Englerta odbiega od ostatnich inscenizacji "Hamleta" w polskich teatrach, w których autorzy nagminnie dopisują do tekstu różne współczesne publicystyczne interpretacje.