Hamlet
Borys Hamlet Szyc, Jacek Wakar, Wprost nr 24, 11.17.06.2012
Popularny aktor gra Hamleta myślącego, świadomego pułapki, w jaką wpadł, piekielnie inteligentnego, prowokującego, ironicznego. Wielka rola Borysa Szyca.
Maciej Englert wystawił "Hamleta" w przestrzeni, która nadaje się do wszystkiego, tylko nie do realizowania wielkiej klasyki. To zresztą stały problem Współczesnego - zbyt mała scena. Już dla dziesięciu aktorów jest ona za ciasna, a co dopiero dla niemal całej obsady tragedii Szekspira w sekwencjach zbiorowych. Reżyser zdecydował się na rzadko dziś wykorzystywany przekład Józefa Paszkowskiego. Brzmi on piękną melodią archaicznej polszczyzny, ale dla aktorów stanowi wyzwanie karkołomne. Postanowił też iść krok w krok za Szekspirem, raczej odtwarzając kolejne fragmenty dzieła, niż je interpretując. Dzięki tej inscenizacji możemy przypomnieć sobie zatem, że "Hamlet" to nie tylko on sam, Klaudiusz, Rozenkranc i jeszcze paru innych, ale też liczne postacie drugoplanowe i epizodyczne, zwykle przez realizatorów nieuwzględniane. We Współczesnym są, jednak niewiele z tego wynika, bo obsadzeni w tych rolach młodzi aktorzy grają zazwyczaj poprawnie, nic ponadto. Niewiele dowiadujemy się też o Ofelii Natalii Rybickiej. Od stereotypu grania Poloniusza nie odbiega występ Sławomira Orzechowskiego. Koturnowa jak trzeba jest Gertruda Katarzyny Dąbrowskiej. Za to Klaudiusz Andrzeja Zielińskiego był na premierze szkicem wspaniałej roli.
Można by pewnie więc uznać tego "Hamleta" za rozczarowanie, gdyby nie tytułowa rola Borysa Szyca - wielka. Szyc gra Hamleta myślącego, świadomego pułapki, w jaką wpadł. Gorzko analizuje świat, który dla niego jest więzieniem bez możliwości ucieczki. To Hamlet piekielnie inteligentny. Ani przez chwilę nie zaznaje spokoju, trawi go obsesja zemsty i niszczy bezkrytyczna miłość do ojca. Czasem prowokuje, za chwilę zapada się w sobie. Bywa ironiczny, gdy szydzi z dwulicowości fałszywych przyjaciół, i autoironiczny, gdy dociera do niego jego własna słabość. Żongluje konwencjami, aby do najważniejszych fragmentów roli podejść w absolutnym wyciszeniu. "Być albo nie być" mówi półgłosem, siedząc bokiem do widzów, wstrząsająco. Ktoś powiedział, że tym Hamletem Borys Szyc zmył z siebie wszystkie "Kace Wawy" i "Bitwy Warszawskie".
Każde słowo roli okupił wielką pracą, wyrwał je z siebie, przetrawił. Wcześniej grał już Józefa K. i Płatonowa, ale Hamlet to jego dotychczasowy szczyt. Chociaż nikt nie powiedział, że za jakiś czas Szyc nie zechce wspiąć się jeszcze wyżej.