Moralność pani Dulskiej
Dulska tych czasów., Hanna Karolak, Gość Niedzielny nr 4, 29.01.2012
Dulska w każdej z nas? Reżyser pokazuje, że tak.
Jak zainteresować widza sztuką, przy której lekturze ziewają kolejne pokolenia na lekcji polskiego? Nie docenialiśmy Agnieszki Glińskiej. To jedna z najzdolniejszych reżyserek swojego pokolenia. Balansuje między Czechowem a Hrabalem, usiłując znaleźć w znanej materii literackiej nowe emocje i ukryte znaczenia. I to jest zrozumiałe: na tym polega twórcza dociekliwość. Ale gdy zapowiedziano, że najnowszą premierą na deskach Teatru Współczesnego będzie "Moralność pani Dulskiej", zdziwienie było powszechne. Bo cóż, dalibóg, nowego można powiedzieć o kołtuńskiej bohaterce Gabrieli Zapolskiej? Oczywiście i Agnieszka Glińska musiała sobie zadać pytanie: po co po raz setny mają paść ze sceny znane na pamięć frazy tekstu: "Kucharka Hanka, wstawać!". I kim dziś jest mieszkająca być może obok nas Dulska?
Odpowiedź jest zaskakująca. W każdej z nas, pod modnym makijażem, pod potokiem wypowiadanych z pewnością siebie stereotypowych prawd kryje się Dulska. Nowoczesna, energiczna, trzymająca twardą ręką rodzinę, dążąca do osiągnięcia celu i ignorująca potrzeby innych. Dulska Anno Domini 2012. We mnie, w widzu nawykłym do wartościowania, wzbudza to bunt. I natychmiast zaczynam szukać w sobie cech Dulskiej, przekonana, że ich nie znajdę. A Glińska mówi: czy najbardziej nie tępimy u innych tego, czego nie chcemy widzieć w sobie? Czy nie nazbyt chętnie oceniamy innych my, lepsi, my, mądrzejsi?
Grająca rolę Dulskiej Monika Krzywkowska to przystojna, elegancka, pełna kokieterii kobieta - taka jak koleżanki, z którymi spotykamy się na kawie. Oczywiście i ona czuje się ofiarą nieudacznika męża, leniwych córek, lekkomyślnego syna, który w pospolitym romansie usiłuje zapomnieć o braku perspektyw i zgubionych w modelu mieszczańskiej rodziny ideałów. W romansie, w który wmanipulowała go sprytnie matka. Sztuka tempem wpisuje się w rytm naszego pospiesznego życia.
Spektakl dzięki piosenkom i układom choreograficznym toczy się wartko, reżyserka zrezygnowała z podziału na akty, czas upływa lekko, łatwo i przyjemnie. Brak refleksji, brak wyrzutów sumienia to także cecha współczesnych Dulskich.
Jeśli reżyserka podejmuje tu problem moralności, to myślę, że w innym znaczeniu, niż pokazywała to Zapolska. Z ironią, a może z goryczą tworzy obraz świata, w którym wszystko jest moralne, co przynosi nam korzyść. Czy mamy więc rozgrzeszyć Dulską tak jak rozgrzeszamy siebie?