Wagon
Niebanalny obrachunek z nieodległą przeszłością, Tomasz Miłkowski, Przegląd, 28.01.2007
Na początek uwaga: to naprawdę dobry w sensie teatralnym spektakl, ale mimo wszystko pozostawiający niedosyt. Bo to jak z wagonem czy przedziałem: pojawiają się w nim ludzie złączeni przypadkiem, trochę na siebie skazani przez cel podróży, często wzajemnie niedogodni i niedopasowani. Tak też i w tym spektaklu - fragmenty wyjęte z rozmaitych opowiadań Marka Nowakowskiego, każdy z nich o swojej barwie i zapachu, niekoniecznie składają się na obraz wspólnego polskiego losu, to tylko jedna z wielu możliwych wersji. Ani gorsza, ani lepsza. Oczywiście, wspólne są ramy, wyjęte cytaty z przemówień etapowych przywódców, fragmenty obwieszczeń, ale to jedynie sygnaty czasu tzw. trendy. Niespójny jest także kąt widzenia - zaczynamy od tych, którzy w czasach okupacji obrabiali wagony, potem przechodzimy do kiciarzy po przegnaniu hitlerowców, aby porzucić bezpowrotnie środowisko półświatka i wejść do tzw. elity finansowo-artystycznej z wojskiem na okrasę. Zmienia się więc punkt obserwacyjny i zmieniają perspektywy. Pozostaje tylko wagon i Wars, który wita nas. Z dramaturgią jest więc trochę na bakier i - obowiązuje zasada ruchomej anegdoty i pretensja do uogólnień - gdyby nie to, trzeba by zastrzeżeń się pozbyć, bo aktorzy grają wybornie, dając malownicze portrety bohaterów z przeszłości. Zwłaszcza mistrz charakterystyczności, Damian Damięcki, daje wręcz fenomenalny portret ograniczonego myślowo, ale zarazem groźnego majora, pijaka i zabawowicza, faceta gotowego na wszystko, ksenofoba, antysemity i urazowca, wysferzonego raba - wszystko to już widać w tej postaci, zanim wypowie pierwsze słowo. Jak on czujnie kroi zakąski z oczami i uszami naokoło głowy! Majstersztyk. Bezbłędne jest też opracowanie muzyczne, w którym Janusz Bogacki sięgnął do niezapomnianych standardów epoki z "Kolejami losu" (piosenką-motywem przewodnim, zaczerpniętym z "Pociągu" Jerzego Kawalerowicza), delikatnie podawanych przez Joannę Jeżewską. We Współczesnym pojawił się więc kolejny niebanalny obrachunek z nieodległą przeszłością - po głębokim, wstrząsającym "Wniebowstąpieniu" Tadeusza Konwickiego mamy teraz opowieść mniej poruszającą, choć również wabiącą kolorytem PRL.