To idzie młodość...
Muzyka zamiast teatru, Małgorzata Komorowska, Ruch muzyczny nr 13, 27.06.2010
...W teatrze głównym idzie kompletami ostatnie przedstawienie zmarłego Krzysztofa Zaleskiego To idzie młodość... na motywach prozy Marka Nowakowskiego i kanwie wydarzenia, jakim był w Warszawie 1955 roku Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów. Rytm akcji nadają tu pieśni masowe, piosenki polskie i światowe przeboje z tamtych lat wymieńmy Zbudujemy nową Polskę, Zakochaną tokarkę, hymn Światowej Federacji Młodzieży Demokratycznej Naprzód młodzieży świata, Brzydulę i rudzielca, ulubione (ponoć) przez Stalina Suliko, Kukułeczkę zespołu "Mazowsze", rumbę Kuba wyspa jak wulkan gorąca, Życie na różowo Edith Piaf, Summmertime Gershwina, Chattanooga Choo-Choo Glenna Millera, i tak dalej. Wątek fabularny tworzą dialogowane scenki Towarzyszy, Studenckich Aktywistów ZMP i Bikiniarzy, lecz tylko przewijają się niczym intermedia, bowiem przy sile znaczeniowej piosenek i ich brawurowym wykonaniu przez młodsze pokolenie aktorów, tekstu nie trzeba było wiele. Sumienie i pamięć narodu skupia w sobie zwykła w sylwetce starsza kobieta Stanisławy Celińskiej. To ona śpiewa i z nią cały zespół, mocną (w sensie teatralnym, niekoniecznie muzycznym) finałową piosenkę do słów Jana Jakuba Należytego Ten czas jest w nas kompozycji Janusza Bogackiego. Bogacki całość opracował i aranżował na sekstet instrumentalny, który - prócz fortepianu lidera - tworzą skrzypce (Marek Zebura), saksofon (Marcin Gańko), gitara (Tomasz Bogacki), kontrabas (Paweł Pańta) i perkusja (Marcin Słomiński). 20-osobową grupę aktorów w śpiewaniu solo i na głosy perfekcyjnie wyćwiczyła Irena Kluk-Drozdowska, a w dobrze zakomponowany ruch (marsza z figurami, rock'n'rolla) wdrożył ich Jan Pęczek. Wszystko, co muzyczne, płynie tu lekko, naturalnie, radośnie i (jeśli się nie mylę) bez nagłośnienia.