Udając ofiarę
Kat czy ofiara, Tomasz Miłkowski, Przegląd, 26.11.2006
Czarna komedia braci Presniakow obiegła już Europę, zrobiła furorę w Rosji, trafiła na ekran, a teraz - nareszcie - do Polski. Nazywana jest rosyjskim "Hamletem", oczywiście z pewną przesadą, bo autorzy z Szekspira biorą tylko aluzje. Ich uwaga koncentruje się na ukazaniu, co dzieje się z ludźmi po wielkim wstrząsie. Zamiast jednak pisać rozprawy, drążyć kwestię ideologicznie czy politycznie, Presniakowowie rejestrują symptomy: zanik uczuciowości, obcość, pogoń za pieniędzmi, bezrefleksyjne przyjmowanie rozmaitych mód... W centrum sztuki jest Wala (przekonujący Borys Szyc), wieczny student, dorabiający jako "ofiara" w wizjach lokalnych, przeprowadzanych przez milicję, aby doświadczalnie dociec, co było przyczyną zejścia ofiary. Śledztwa prowadzi Kapitan, pamiętający dawne czasy, tymi czasami ograniczony, ale i rozbudzony do pewnej wrażliwości, której mu dzisiaj brakuje - taki charakter ma jego wielki monolog o zagubieniu młodego pokolenia, tyleż śmieszny, co wstrząsający (wielka rola Andrzeja Zielińskiego). Wala bierze udział w tych doświadczeniach, bo z jednej strony boi się śmierci i chce ten strach opanować, a z drugiej podejrzewa Matkę i Wuja o zamordowanie Ojca, który ukazuje mu się we snach albo i na jawie... ("Hamlet"!). Trafne obserwacje nasycone są specyficznym humorem, który chroni widza przed poczuciem beznadziejności, bo choć Presniakowowie niczego nie ułatwiają, pokazując, jakie życie potrafi być wredne, to jednak próbują oswoić jego drapieżność, wystawiając to życie na śmiech. Maciej Englert poprowadził spektakl bez cudowania i wygrał, dając pole aktorom do cyzelowania wydawałoby się kukiełkowych postaci, które nabierają indywidualnych barw. Oprócz Zielińskiego i Szyca widz otrzymuje prawdziwe perły - nibyjapońską kelnerkę w wykonaniu Stanisławy Celińskiej czy też głupiutką, ale groźną Matkę Agnieszki Pilaszewskiej i mułowatego Wuja Sławomira Orzechowskiego. To się ogląda z rosnącym przerażeniem, jak cienka granica dzieli ofiarę od kata i jak łatwo tę granicę przekroczyć.