Odwrót
Dramat odwrotu, Tomasz Miłkowski, Trybuna, 25.11.2000

Po ostatniej premierze na Scenie w Baraku warszawskiego Teatru Współczesnego słało się jasne, jaką linię repertuarową obrał dla niej dyrektor Maciej Englert. Otóż nie ogłaszając żadnych deklaracji ani niczego nie obiecując uczynił tę scenę zwierciadłem kameralnych dramatów rodzinnych. Przy czym nie ma tu mowy o żadnej ortodoksji formalnej. Autorzy, których utwory wchodzą na Scenę w Baraku, należą do najrozmaitszych szkół, uprawiają rozmaite poetyki, dzieli ich nierzadko stulecie. Wszyscy jednak poddają oglądowi konflikty rozgrywające się w najbliższym kręgu rodzinnym. Niekiedy wzbogacone o inne motywy, czasem tylko do psychologicznej analizy zawężone. Tak tedy "Odwrót" Williama Nicholsona dołącza do dotychczasowych premier Sceny, układających się w wielobarwny obraz konfliktów rodzinnych, zatrącających o odniesienia polityczno-ideologiczne ("Tango" Sławomira Mrożka), socjologiczne ("Wszystko w ogrodzie" Edwarda Albee'ego), metafizyczne ("Przy stole" Wildera), egzystencjalne ("Nasza mała stabilizacja" Tadeusza Różewicza), poetyckie ("Adwokat i róże" Jerzego Szaniawskiego). "Odwrót" jest sztuką obyczajową, w której można się dopatrzeć obecności wszystkich tych motywów. Opowiada o sytuacji modelowo banalnej: oto wieloletnie małżeństwo, zbliżające się do okrągłej rocznicy, z odchowanym i samodzielnym już synem, nagle się rozpada. On odchodzi do innej kobiety w poczuciu odnalezienia nareszcie prawdziwej miłości. Ona, zaskoczona i zagubiona, pozostaje sama, z życiem już na zawsze pogruchotanym. Między nimi syn, przeżywający jakiś kryzys, żyjący samotnie, który nie odnalazł jeszcze tej jedynej. To wszystko. A jednak nie wszystko. Przed banałem, czy też powtórką powielającą typowe rozstanie kobiety i mężczyzny broni tę sztukę... literatura. Ściślej - poezja i pamiętniki. Otóż ona układa antologię poetycką, złożoną z wierszy pisanych pod wpływem porzucenia przez osobę ukochaną. Jego z kolei fascynują wspomnienia żołnierzy napoleońskich, którzy przeżyli apokalipsę odwrotu spod Moskwy. Rozczytuje się w ich wyznaniach, próbuje zgłębić psychikę pokonanych i walczących o przetrwanie. Alicja nie znajduje w oczach męża zrozumienia dla swej poetyckiej pasji, w każdym razie niegdysiejszy czar, jaki nim owładnął, gdy cytowała z pamięci piękne wiersze, już nie działa. Także pasja historyczna Łukasza wydaje się Alicji obojętna. Widać więc, że ich związek kruszeje. Literatura stanowi rodzaj buforu, czy też wzmacniającego rezonatora dramatu przygotowującego rozstanie. Warto wiedzieć, że nie jest to bufor sztucznie dolepiony do sztuki. Autor wskazuje trop autobiograficzny - to jego matka była prawdziwą entuzjastką poezji i to ona właśnie pracowicie wystukała kiedyś na maszynie do pisania antologię pożegnalnych wierszy miłosnych. Podarowała mu je wtedy, kiedy przeżywał tragedię nieszczęśliwej miłości. Sztuka jest więc swego rodzaju hołdem złożonym matce. Nicholson jest dobrym majstrem w budowaniu atmosfery. Dowiódł tego swoimi sztukami telewizyjnymi i budowanymi na nich scenariuszami filmowymi, spośród których "Cienista dolina" z Anthonym Hopkinsem zyskała światowy rozgłos. "Odwrót" to druga sztuka tego autora adresowana do teatru żywego planu. Zaledwie rok temu została pokazana w Anglii. Na Scenie w Baraku "Odwrót" przemawia do widza siłą emocji aktorów, magią poezji i umownym stylem budowania sytuacji sce­nicznych. Grają tylko trzy osoby: Alicję Marta Lipińska, Edwarda Olgierd Łukaszewicz, a ich syna Jammie'ego Jacek Rozenek, tworząc bogato skonstruowane postaci. Łukaszewicz ukazuje człowieka przeciętnego, który stęskniony za wielkim uczuciem postanawia zerwać z nudną egzystencją - niełatwo jednak przychodzi mu rozstać się z całym dotychczasowym życiem, wyjaśnić sytuację synowi i wytrwać w postanowieniu. Jego radość nowego wyboru mąci cień krzywdy. Lipińska gra początkowo kobietę, której życie jest ułożone i bez skazy - wprawdzie nęka tysięcznymi zarzutami swego męża, ale nie wyobraża sobie życia bez niego, chyba przeczuwając, że coś między nimi wygasło na zawsze. Z prawdziwym dramatyzmem odsłania wnętrze kobiety, której świat w ciągu jednej chwili się zawalił. Dramat przeżywany przez Alicję dzięki aktorce udziela się widowni. Także i Jacek Rozenek budzi zrozumienie. Gra człowieka przygaszonego, z jakąś skrywaną tajemnicą, potem zaś umęczonego konfliktem rodziców, ich rozstaniem i dramatem matki, sugestywnie ukazuje bezradność najbliższych wobec cudzego dramatu. Dramat tych trojga oglądamy oczyma syna - to on na scenie uruchamia postaci (stygnące w geście, gdy przestają uczestniczyć w akcji), ożywia je swoimi wspomnieniami. Dzięki tej stylistyce opowieść owiewa mgła nostalgicznej zadumy. Warto wybrać się do Współczesnego, aby na Scenie w Baraku obejrzeć tę sztukę, bezpretensjonalną opowieść o codziennych dramatach, będących udziałem wielu ludzi. Polecam ją nie tylko tym, którzy powtórzą za autorem: "Inni to też przeżywali", ale także tym, którzy być może ujrzą na scenie przypowieść o długim odwrocie, w jaki przemienić się może najpiękniejsza miłość.

Deklaracja dostępności