Święto Borysa
Roman Szydłowski, Trybuna ludu, 24.11.1976
W "Święcie Borysa" robota reżyserska Erwina Axera jest bezbłędna, dialog opracowany znakomicie, aktorzy prowadzeni pewną ręką. Reżyser wygrywa wszystkie atuty swego talentu i swej techniki. Jak wiadomo reżyseria dialogu jest jego specjalnością. Najpoważniejszym argumentem, przemawiającym za wystawieniem "Święta Borysa" była zapewne rola, jakby napisana dla Maji Komorowskiej. Utalentowana aktorka wykorzystała w pełni te szansę. Zagrała wstrząsająco postać przykutej do wózka beznogiej kaleki, ujawniając wszystkie stany psychiczne od depresji do euforii, od cierpienia własnego do zadawania cierpień i torturowania innych. Ograniczona w ruchach, przykuta do wózka, zarysowała trójwymiarową, żywą postać z niezwykłą pewnością i swobodą. Jej talent zajaśniał w tym przedstawieniu pełnym blaskiem. Obok niej znakomita Barbara Sołtysik w roli pielęgniarki Joanny.[...] Sztuka Bernharda jest trudna, chwilami nużąca. Wymaga od widzów wielkiego wysiłku intelektualnego, na który nie zawsze ich stać. Nie zawsze też warto nań się zdobyć, bo prawdy, jakie ma nam do powiedzenia autor nie są ani nowe, ani odkrywcze. Chwilami brzmią nawet banalnie. A jednak warto to przedstawienie obejrzeć. Choćby ze względu na Maję Komorowską.