Maria Stuart
Jerzy Koenig, Express wieczorny, 21.10.1969
"Maria Stuart" w Teatrze Współczesnym jest propozycją teatru uklasycznionego, ale posiadającego żywe, współczesne treści. Ta niemiecka tragedia - w nowym, świetnym, pięknie i precyzyjnie brzmiącym przekładzie Witolda Wirpszy - pokazująca walkę dwóch kobiet, pięknej i uciśnionej królowej Marii Stuart i okrutnej, brzydkiej i posiadającej władzę Elżbiety, w sposób czysty, bez mała melodramatyczny przeciwstawiająca dobroć złu, szlachetność podłości, piękno brzydocie, oczyszczona jest na ulicy Mokotowskiej z konwencjonalnych "szylleryzmów". Stuszowana jest operowa emocjonalność, romantyczny patos, tyrady przestają być śpiewanymi ariami i brzmią jak skargi żywych, bliskich nam ludzi. Widać łzy na widowni, ale widać także pełne skupienia zainteresowanie racjami protagonistów, nie tylko samym wątkiem fabularnym. To jest wielkie zwycięstwo teatru. Prezentuje Schillera nie tylko wzruszającego, ale i mądrego. Nie piszę "współczesnego", bo to nic nie znaczy, a w tym wypadku mogłoby wręcz zabrzmieć fałszywie, choć każdy przecież dramat historyczny jest żywy dlatego tylko, że potrąca o struny współczesnej wrażliwości.