Czekając na Godota
Wiech, Kulisy, 21.04.1957
- Coś pan taki przegrany, panie Ziółek - Wyczekałem się, uważasz pan, tak, że ledwo żyję. - Na kogo? - Na Godota. - Co to za jeden? - A kto go wie... - Jak to , czekałeś pan i nie wiesz pan na kogo? - Nie tylko ja, sześćset osób na sali i pięć na scenie czekało... - W teatrze znaczy się. - Rzecz jasna. Sztukie takie wyczekujące grają. Taka więcej satyra, uważasz pan.(...) - Mówisz pan, że było pełno. - Młodziaki chodzą w celach naukowych, bo takich publicznych wyrazów byle gdzie pan nie usłyszysz. - To, tak jak w tem Weselu Wyspiańskiego. - W Weselu? Wyspiański przeciw tego Godota, to delikatny człowiek, salonowiec, można powiedzieć. Takiej "łaciny" jak tu, to możesz pan tylko od wozaków pod towarową stacją się nauczyć. Ale dla dorosłych nic nie ma.