Kamień
Winni i niewinni, Hanna Karolak, Gość Niedzielny nr 15/10.04, 08.04.2016
Kamień" Mariusa von Mayenburga w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Współczesnym. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Autor sztuki "Kamień" wziął na siebie trudne zadanie - rozliczenie swego pokolenia z udziału Niemiec w II wojnie światowej.
Tytułowy kamień w spektaklu wystawionym w Teatrze Współczesnym ma swoją historię. Konkretną. Ale dla nas, widzów, po zakończeniu przedstawienia nabiera wartości symbolicznej. Jest jak drzazga, która tkwi w sercu, jak wyrzut sumienia w obliczu zdarzeń, na które nie mieliśmy wpływu, a może nie chcieliśmy go mieć. Wśród wielu rozliczeniowych tekstów związanych z drugą wojną światową ten jest o tyle szczególny, że autorem rozrachunku jest przedstawiciel nacji, którą obciążamy największą winą.
Autor "Kamienia" Maryus von Mayenburg jest w dodatku młody. Urodzony w 1972 r. w Monachium zna opisywane przez siebie wydarzenia z przekazu innych lub z zapisków historycznych. Stara się więc prześwietlić je ze wszystkich stron, a czym staranniej je ogląda, tym bardziej widzi, że każda z bohaterek ma swoją własną, wykluczającą się prawdę. Im bardziej zawiła kompozycja scen, im bardziej kunsztowna i emocjonalna narracja, tym bardziej widz dochodzi do przekonania, że tej zagadki nie uda się rozwiązać. Tak naprawdę jest to nie tylko historia bohaterek, ich los bowiem związany jest nierozerwalnie z domem w Dreźnie, który zamieszkiwały na różnych etapach swego życia. Na ekranie pokazują się daty od 1903 do 1993 r., a zamieszkujące ową kamienicę kobiety to nie tylko przedstawicielki trzech pokoleń, ale też trzech nacji: niemieckiej, polskiej, żydowskiej. Każda z bohaterek nosi w sobie ogromne poczucie krzywdy. Dlatego każda z uporem broni swoich racji. Każda dzieliła los, jaki zgotowała jej historia. Kto ponosi odpowiedzialność za owe podziały?
Spektakl w Teatrze Współczesnym, jak zwykle, opracowany jest rzetelnie w każdym calu.Utalentowany reżyser Grzegorz Wiśniewski dobrał zespół, z którym porozumiewa się bez słów. Nie tylko ze scenografem Barbarą Hanicką, ale nade wszystko ze skompletowaną doborowo obsadą. Młode aktorki wnoszą niekłamane emocje, próbując się wymknąć spod kontroli najsilniejszej bodaj wśród nich osobowości, jaką jest Katarzyna Dąbrowska.