Zabójca
Sztuka, której długo nie zapomnę, Katarzyna Sawicka, http://www.wiadomosci24.pl, 13.05.2013

Marzyłam o nadzwyczajnej sztuce, o czymś co pochłonie mnie tak bardzo, że zapomnę gdzie jestem i dlaczego. Coś, co zwyczajnie, zawładnie emocjami, skupi, powodując, że zakończenie wyrwie niczym z letargu. I oto stało się. 
Ileż pomyłek popełni rozum, nim dojdzie do prawdy. Mikołaj Gogol
Marzyłam o nadzwyczajnej sztuce, o czymś co pochłonie mnie tak bardzo, że zapomnę gdzie jestem i dlaczego. Coś, co zwyczajnie, zawładnie emocjami, skupi, powodując, że zakończenie wyrwie niczym z letargu. I oto stało się. Sztuka, którą miałam przyjemność obejrzeć, ponownie dzięki uprzejmości serwisu Wiadomości24, czyli Zabójca w Teatrze Współczesnym, własnie tego dokonała. Wyszłam z samymi superlatywami na ustach, z wrażeniami, jakbym zobaczyła nie sztukę, a czyjąś prawdziwą historię. Historię pełną emocji i w niezwykły sposób przekazaną. Zupełnie inaczej, a jednocześnie w nawiązaniu do naprawdę dobrej, rosyjskiej literatury.  Głównym bohaterem Zabójcy jest Andriej, którego wszyscy nazywają zdrobniale Diuszą. Diusza jest studentem, a w zasadzie, jak większość mieszkańców studenckiego akademika, jest studentem skreślonym z listy studentów, jednak nadal próbując utrzymać ten status, mieszka w akademiku. W końcu kierowniczka jest przekupną osobą i zawsze można zatrzymać swój pokój... Problemem Diuszy jest jednak dług karciany, jaki zaciągnął wobec Sieki, postrachu wszystkich studentów, przystojnego i inteligentnego chłopaka, który wygrywa zawsze, gdy słyszy muzykę. I dlatego wygrywa, kiedy zechce. Diusza zatem z ogromnym długiem, którego nie jest w stanie spłacić, którego wielkość spędza mu sen z powiek, otrzymuje od Sieki zadanie. Ma ściągnąć należność z innego dłużnika, w znacznie gorszej sytuacji. A co będzie, gdy tamten nie odda należności? To proste. Zabij go. Powiedział Sieka. Tak po prostu. Bez zastanawiania się. Bez refleksji. Jak? Zapytał Diusza. Masz nóż? Zwykły nóż? To wystarczy! I weźmiesz Oksanę. I na tym zakończono negocjacje. A Diusza, rad nie rad, wyrusza w podróż życia, wraz z Oksaną, niekochaną dziewczyną Sieki. Podróż, w której Diusza nauczy się czegoś ważnego o sobie. Emocje rosną, Oksana jest piękną dziewczyną, ponętną, wabi nieświadomie niewinność Diuszy, choć niewinność ta już jest skalana, samą tą myślą, samą tą zmianą w sobie, żeby zabić, żeby odebrać życie. Jednak nie, nie będzie zabijania, Diusza szuka innych rozwiązań, szuka pomocy, a Oksana mimowolnie jest mu towarzyszką, choć wcale tego nie chciała, wcale nie pragnęła tej podroży, tego chłopaka, menela, dziwaka, u którego taki syf, że popiół z papierosa można strącać do łóżka. Ale jadą, jadą, wspólnie przejdą przez małe piekło, by zakończyć je w niespodziewanej konfiguracji ról. Sama fabuła jest bardzo intrygująca, w powietrzu cały czas wisi dylemat moralny - zabić czy nie zabić? Napięcie jest namacalne, wydaje się, że wszyscy płyniemy wraz z tą historią zawieszeni w dziwnym miejscu, czasie, lęk, że Diusza jednak porwie się na ostateczny krok cały czas jest odczuwalny. Cisza przed burzą, a potem eksplozja emocji. Gdy padają ostatnie słowa trwam w niedowierzaniu, że to koniec. Bo ta historia mogłaby być kontynuowana bez końca. Sposób inscenizacji jest siłą przekazu treści scenariusza. Nie mamy tu klasycznej wymiany zdań między aktorami, inscenizacja polega na monologach, historiach wewnętrznych bohaterów, którzy na zmianę relacjonują to co się między nimi dzieje, chwilami tylko dochodzi do krótkich interakcji między nimi. I choć na scenie są stół, dwa krzesła i łóżko to widzowie są porywani na kolejne miejsca akcji samymi słowami. Podróż autobusem. Wizyta u matki. Kąpiel w bali. I wreszcie podróż w poszukiwaniu dłużnika. Ta sztuka jest niczym dobrze napisana książka, wciąga po prostu od pierwszych słów wypowiadanych przez Andrieja. Zresztą, bardzo mocnych słów, wypowiadanych w żalu i rozpaczy, słów negujących istnienie Boga, a jednocześnie pełnych modlitwy. Nie bez powodu Diusza został porównany do Raskolnikowa, a sama sztuka do poetyki Dostojewskiego. Powiedziałabym, że jeśli chodzi o spektakle, to jest to jeden z tych, które trzeba zobaczyć.
Deklaracja dostępności