Święto Borysa
Krzysztof Głogowski, Kierunki, 19.12.1976
Nie znając sztuki, byłem przekonany, że będzie to wydarzenie kulturalne. Teatr Współczesny posiada przecież pozycję artystyczną, utrwaloną przez wiele lat. Erwin Axer jako reżyser i Ewa Starowieyska jako scenograf rekomendacji nie potrzebują. Również zespół aktorski z nowym nabytkiem - Mają Komorowską na czele - budzi nie tylko zainteresowanie, ale wręcz gorące oczekiwanie nowych przeżyć. A jednak mimo tylu atutów przedstawienie stało się wydarzeniem, ale zdecydowanie in minus. Można zresztą powiedzieć, że złe przedstawienie, jest równie interesujące, jak bardzo dobre, najgorsze są te średnie, które nikogo nie obchodzą. Lecz Teatr Współczesny przyzwyczaił nas za bardzo do dzieł wybitnych, aby można było nad rozczarowaniem przejść do porządku dziennego. Tym bardziej, że istota niepowodzenia jest stosunkowo prosta. Sądzę, że nie zawiódł ani reżyser ani scenograf, ani zespół aktorski. Zawiódł Thomas Bernhard. Jest to właśnie charakterystyczny przykład, kiedy zła dramaturgia niszczy pracę teatru, sprawia, że jego wysiłek idzie na marne.