Gry kobiece
Zofia Jasińska, Tygodnik Powszechny, 17.04.1977
Walory teatralnego wieczoru oparte na dialogu i grze. Zręczne rozgrywki słowne, wzajemne osaczanie się partnerów, prowadzenie fałszywych tropów, elementy zaskoczenia, maskowanie i kolejne odsłanianie prawdy, próbowanie sił - wszystko to wymagało gry subtelnej, cienkiej, gruntownie przemyślanej. Bohaterką obu miniatur jest Zofia Mrozowska. Zarówno w postawie obronnej jak i agresywnej. Zrozumiałe, że postawa czynna daje jej większe szanse wykazania aktorskich możliwości. Korzysta z nich swobodnie. Ale jasność intencji, celowość działań, sugestywność wyrazu - w jej dojrzałym aktorstwie - łączy się zawsze z umiarem i dyskrecją. Swoją artystyczną osobowością Mrozowska wnosi coś, co można by nazwać: kulturą sceny. Bardzo dobrze partnerują jej: Jan Englert, Helena Kowalczykowa, a szczególnie Marta Lipińska. Reżyser Edward Żebrowski, jeden z autorów, rzecz poprowadził kameralnie, z uszanowaniem słowa. Ewa Starowieyska potraktowała dekoracje jako wizytówkę środowiska. W konfrontacji z widownią tekst się "wybronił", bo zawarta w nim dynamika relacji międzyludzkich jest naturalną pożywka sceny. Teatr zaś trafną realizacją przydał mu siły.