Temat z wariacjami, trzy jednoaktówki: 1. Nocna rozmowa z człowiekiem, którym się gardzi, 2. Samoobsługa, 3. Opowiadanie o zoo
Jan Kłossowicz, Przegląd kulturalny, 15.11.1962
Mimo wielu zalet kompozycyjnych i psychologicznych, mimo doskonałego dialogu, "Opowiadanie o Zoo" [Albeego] nie jest rewelacją. Ale na scenie Teatru Współczesnego jest wielkim wydarzeniem. Dzięki aktorom. Fijewski (Piotr) dzielnie sekunduje tu Łomnickiemu (Jerry). Bezbłędnie realizuje subtelności reżyserskie Kreczmara i nie wychodzi poza tekst. A Łomnicki szaleje. Nie żałuje środków. Z początku , jak w "Arturze Ui", przybiera nienaturalną postawę. Potem zaczyna się zmieniać. Nadbudowuje i rozwija rolę. Zamienia nieudanego beatnika w dziesięć postaci, przytłacza partnera, otacza go ze wszystkich stron. Gra ponad rolą, ale i poza rolą. Ogromny monolog zamienia w ciąg scen, które odgrywa zupełnie sam. I jeszcze raz wielkie brawa dla Fijewskiego, który potrafi się bronić i prowadząc rolę zgodnie z zamierzeniem autora, przeciwstawia się temu gwałtownemu i wspaniałemu wybuchowi aktorskiej inwencji. To świetne zakończenie wieczoru.