Gra snów
Roman Szydłowski, Trybuna ludu, 13.06.1978
Fascynacja dziełem Strindberga trwa nadal. Najwybitniejsi inscenizatorzy pragną zmierzyć się z jego dziełem. "Gra snów" jest jednym z najtrudniejszych, ale i najgłębszych, najpiękniejszych dzieł genialnego Szweda. Spotkanie z tą sztuką w Teatrze Współczesnym jest wielkim przeżyciem. Maciej Prus nie próbował niczego poetyzować, nie prezentuje nam zwiewnych, czy nie zwiewnych opowiadań, unika wszystkiego, co trąci sztucznością, "poetycznością", nastrojem, nawet tego, co było w "Grze snów" trybutem, oddanym prądom artystycznym epoki, a szczególnie symbolizmowi. Po prostu przeczytał "Grę snów" jak współczesny człowiek. Straciła na tym nieco liryczna warstwa sztuki, jej fantastyczność i egzotyka. Tę cenę zapłacił Prus za jasność myśli, jaką wyprowadził z dzieła Strindberga.(...) Bardzo to smutna sztuka, bo smutny, tragiczny był los pisarza, który znalazł się, podobnie jak wielu jemu współczesnych, w ślepej uliczce, z której nie widział wyjścia. Maciej Prus opracował bardzo precyzyjnie tekst Strindberga i rozegrał całe przedstawienie w sposób najprostszy, prawie ascetyczny. Pusta scena, funkcjonalna scenografia Ewy Starowieyskiej i słowo, które odgrywa tu największą rolę. Cały ciężar spektaklu spoczywa na aktorach, którzy mają przekazać w sposób czytelny myśl autora i reżysera. Czynią to różnie, z większym i mniejszym powodzeniem. Bardzo pięknie gra córkę Indry Joanna Szczepkowska, mówiąc czysto i dźwięcznie poetycki tekst Strindberga z pełnym zrozumieniem jego sensu. Pełną wyrazu postać Oficera stwarza Jan Englert. Wśród protagonistów tego przedstawienia wymienić należy ponadto Henryka Borowskiego (znakomity rektor), Krzysztofa Wieczorka (Adwokat), Antoninę Gordon-Górecką (Matka), Barbarę Sołtysik (Odźwierna), Wojciecha Wysockiego (On) i pełną wdzięku Polę Raksę (Ona). Pozostaje w pamięci, charakterystyczna postać Don Juana, stworzona środkami mimicznymi i gestem przez Ryszarda Ostałowskiego. Słabością przedstawienia jest zagrana niezbyt przekonująco przez Cezarego Morawskiego ważna rola Poety. Tu zabrakło głębi, rola potraktowana została dość powierzchownie. Aktorów dysponujących większym doświadczeniem scenicznym, reprezentujących poważniejszy kaliber osobowości teatralnej, wymagałyby, także małe, ale ważne role uczonych, dziekanów podstawowych wydziałów uniwersyteckich. Znakomicie brzmi muzyka Jerzego Satanowskiego, stanowiąca tło i podkład emocjonalny całego wieczoru, towarzysząc swym zawodzącym jękiem przeżyciom bohaterów sztuki, ich snom i ich jawie.