Transfer
PIEKŁO CZEKA ZA ROGIEM, Agnieszka Celeda, Polityka, 13.05.2005
Pozornie wszystko jest banalne. Burkliwy mąż biznesmen pokrzykuje na potulną żonę, w pracy uwodzi sekretarkę. Wszystko się zmieni, gdy pewnego wieczoru w domu biznesmena zjawi się dawny kolega z wojska. Przekaże mu zaproszenie do piekła... od zmarłego ojca. Piekło jest gdzieś blisko, może zaledwie parę ulic dalej. Żyje się tam tak jak tu, tylko można sobie pozwolić na jeszcze więcej perwersji. Dlatego przeprowadzka jest wcale niełatwa, mimo że wielu by chciało i to na długo przed wyznaczonym czasem. Bóg zatrudnił się w ekipie sprzątaczy ulic. Mówi, że nie ma moralnego prawa, by zasiadać na wysokościach. Niesamowita wizja. "Transfer" to inteligentna pianka, błyskotliwie wyinscenizowana przez Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Anarchistyczna wyobraźnia rosyjskiego dramatopisarza Maksima Kuroczkina jest przystrzyżona i wyważona, bawi delikatnie, wytwornie. Dopiero gdy zdrapie się ten lakier, widać, że perwersyjny kwartet łóżkowy (Andrzej Zieliński, Agnieszka Pilaszewska, Borys Szyc, Przemysław Kaczyński) podszyty jest czystym chamstwem, że ludzie zasługują tylko na pogardę diabłów, że poczciwa, spontaniczna i zwykła staruszka (pełna ciepła Danuta Szaflarska) jest przybyszem z innej planety. Kropki nad "i" nie stawia jednak ani autor, ani reżyser. Pierwszy - bo sztuka jest zbiorem scen bez point; drugi - może dlatego, żeby nie burzyć z trudem wypracowanej scenicznej równowagi.