Zaproszenie do zamku
August Grodzicki, Życie Warszawy, 08.09.1956
Banalna prawda dla maluczkich: pieniądz to nie wszystko - interesująco ukazana jest w komedii Anouilha. Jak również brutalność świata, w którym ten pieniądz rządzi. Horacy dla urządzenia planowanej intrygi "zaprasza do zamku" Izabellę, nie licząc się z tym, że rola, którą każe jej za pieniądze odegrać, jest dla niej bolesna i rani jej uczucia. Równocześnie zaś drwi z towarzystwa, które oczarowuje swą urodą ta biedna dziewczyna uchodząc przez jedną noc w tej komedii pozorów za bogatą i "dobrze urodzoną". Inaczej jej wartości nic by tu nie znaczyły. "Zaproszenie do zamku" może więc dać okazję także do poważniejszych refleksji, ale nie obciążają one bynajmniej lekkości tej komedii, w której autor bawi się z ironicznym uśmiechem, mrugając od czasu do czasu porozumiewawczo do widza. Lekkość tę uchwyciło przedstawienie reżyserowane przez Stanisława Daczyńskiego. [...] Przypomniało zaniedbaną dziś a tak niegdyś w naszym teatrze wysoką umiejętność grania tzw. sztuk salonowych. Dekoracje Lecha Zahorskiego miały smak francuski, a kostiumy Michelle Zahorskiej szyk paryski. Z aktorów najbardziej francuski był Andrzej Łapicki, jakby wzięty z jakiegoś dobrego bulwarowego teatru.[..] Grał on dwie role dwóch bliźniaczych braci doskonale przeistaczając się raz w jedną raz w drugą postać.