Ambasador
Paweł Goźliński, Życie Warszawy, 01.06.1995
Trudno nie powtórzyć, brzmiącego już dziś banalnie, stwierdzenia, że Axer należy do reżyserów, którzy nie narzucają scenie swojej obecności i pozostają wobec przedstawienia w pozycji akuszerki. Może dlatego, co zdarza się w teatrze coraz rzadziej, na scenie nie ma konfliktu pomiędzy aktorstwem i reżyserią, reżyserią i tekstem. Może dlatego w "Ambasadorze" nie ma ról słabych, możliwych do skwitowania w kilku słowach. A są w nich dwie wyjątkowe: Ambasador Zbigniewa Zapasiewicza i Amelie Mai Komorowskiej. Jednak, co chyba najważniejsze, Axer przywraca wiarę, że teatr może być jeszcze miejscem rozmowy, odnawiania sporów, które nie powinny wymykać się z pamięci. Jak ten o honor i jego powolne, wraz z ostatnimi wyznawcami, umieranie.