Ifigenia w Taurydzie
(zb), Twórczość nr 6, 01.06.1961
Jeszcze raz sprawdza się zasadnicza sprawa, że dobry teatr to jest aktor plus literatura. Kto woli: literatura plus aktor. Wspaniały dramat Goethego w doskonałym, bardzo teatralnym przekładzie Edwarda Csato znalazł w Teatrze Współczesnym znakomitych interpretatorów. Mrozowska, Łomnicki, Borowski i inni stanowią niezapomniany zespół. Poza literaturą i aktorem nie ma w tym wspaniałym spektaklu nic: ani jednego mebla, ani jednego rekwizytu. A człowiek wychodzi z przedstawienia wstrząśnięty. Wstrząśnięty i oczyszczony. Cudowny finał goethowski( cały w C-dur) przyprawia o łzy i bicie serca. Dyskretna reżyseria Axera nie narzuca się w niczym, nie ma ani jednego "pomysłu", ani jednej "interpretacji". Co za ulga! Aktorzy wychodzą na pusta scenę i mówią swoje role. Ale jak mówią, jak potrafią i żyć, i mówić, i wkładać swe piękne postacie w sceniczne rzeźby. Dawno nie mieliśmy takiego przedstawienia.