Walka karnawału z postem
Barbara Osterloff, Teatr nr 5, 01.05.1984
"Walka karnawału z postem" pozostawia uczucie pewnej czczości, pustki. Może i dlatego, że w porównaniu z poprzednimi spektaklami Wiśniewskiego toczy się mniej sprawnie, ma sporo nie wypełnionych niczym miejsc. Z nagromadzenia elementów rozmaitej proweniencji nie narodziło się, jak powinno, rozległe- proszę mi wybaczyć językoznawczą terminologię - pole semantyczne. A może tym razem zawiodła mnie wrażliwość oraz intuicja? Teatr Wiśniewskiego z założenia odwołuje się do emocji widza. Jak na moje upodobania, zbyt natrętnie. I to jest bodaj główny obok wspomnianej pustki powód, dla którego nie liczę siebie pośród jego zwolenników. Ale choć nie podoba mi się ten teatr, przecież go lubię. Może sprawia to szczególna nostalgia za utraconym porządkiem i harmonią świata, jaka zeń emanuje. A może obecne w nim odpryski tego świata szaleństwa, o którym stara się mówić. Czasami tautologicznie, czasami naiwnie, ale przecież z pasją, talentem i wyobraźnią. Kto wie, zresztą, czy w ten sposób nie oswaja go i nie racjonalizuje. Mimo, że środki, jakimi to czyni, wydają się po temu zupełnie nieodpowiednie.