|
Rok 1964
George Bernard Shaw
Androkles i lew
Przekład: Florian Sobieniowski
Reż. Erwin Axer. Scen. Ewa Starowieyska.
Muz. Zbigniew Turski.
Oprac. pantomimy Witold Gruca.
Premiera 19.II.1964 r.
|
W Teatrze Współczesnym dobra zabawa. Zabawa głównie dzięki pomysłowemu opracowaniu teatralnemu. Bawi przede wszystkim jego ekscelencja lew. W świetnej masce, z długą grzywa spaceruje po scenie, podryguje, ryczy i łasi się, tańczy twista. Cała ta pantomimiczna heca (układ Grucy) odbywa się ku ogromnej uciesze widowni.
Dodajmy do tego jeszcze zabawne w rysunku wołki ciągnące klatkę lwa, starożytne wrota Rzymu z napisami niesfornych "turystów" a będziemy mieli obraz dowcipów scenografa. Reżyserskie ustawienie aktorów podtrzymuje ten nastrój kpiącego przymrużenia oka.
Zofia Jasińska
Tygodnik Powszechny 8.III.1964.
Więc znowu bardzo dobry spektakl u Axera. Lekki, zabawny, wesoły, a przy tym wcale niegłupi. Zasługa reżysera i teatru tym większa, że osnuty na kanwie nie najlepszej sztuki autora "Świętej Joanny".[...]
Aktorzy grają lekko i z ironicznym dystansem. Podają świetnie dowcipy i paradoksy, przerzucają riposty, jak piłeczki pingpongowe, bawią się sami i bawią świetnie publiczność. A trzeba dodać, że żaden teatr w Polsce nie może pozwolić sobie dziś na tak wspaniałą obsadę. Poczynając od znakomitego Tadeusza Fijewskiego w roli Androklesa, poprzez niezrównanego Mieczysława Czechowicza, który nie zagrał od dawna tak dobrze jak w roli chrześcijanina Ferroviusa, Jana Kreczmara, który odżył i odnalazł siebie na scenie Teatru Współczesnego, wydobywając całą intelektualną treść i elegancki humor postaci Cezara, Martę Lipińską, uroczą, dysponującą pięknym głosem, szlachetnym ruchem, jako Lavinia (może tylko trochę słabszą w deklaratywnych partiach roli, ale to nie tylko jej wina; autor obszedł się też gorzej z postacią pozytywnej bohaterki), Zbigniewa Zapasiewicza, Henryka Borowskiego, Tadeusza Surowę, Józefa Koniecznego (bardzo zabawnego, zniewieściałego patrycjusza), Edwarda Dziewońskiego, Aleksandra Bardiniego, Edmunda Fidlera, Mariana Friedmana, aż po wyrazistą i pyskatą Barbarę Wrzesińską (Megara), Mieczysława Pawlikowskiego, Janusza Bylczyńskiego i Eugeniusza Poredę.
Nie jest to teatr gwiazd, lecz zespołowe przedstawienie, które nie ma słabych punktów, gdyż grają w nim tylko bardzo dobrzy i dobrzy aktorzy, pod świetna batutą świadomego swych celów reżysera.
Choć więc wychodząc z teatru nie wynosimy zbyt bogatego materiału do przemyśleń i dyskusji, to jednak przeżywamy w czasie spektaklu prawdziwą przyjemność. Jest to bowiem radość dobrego teatru, dobrego dowcipu, dobrej gry, intelektualna rozrywka w najlepszym tego słowa znaczeniu. Odkurzony Shaw, podany á la Brecht, sprawdził się i zalśnił nowym blaskiem.
Roman Szydłowski
Trybuna Ludu 18.I.1964.
▲
więcej zdjęć ->>>>
Sławomir Mrożek
Czarowna noc. Zabawa
Reż. Konrad Swinarski.
Scen. Ewa Starowieyska i Konrad Swinarski.
Muz. Edward Pałłasz.
Premiera 4. l V. 1964 r.
|
Tak zagranego Mrożka jeszcze nie widziałem. Najbardziej dopracowany aktorsko teatr w Polsce miewa i w tej strefie konkurentów; ale ich zwycięża. Mrożek domaga się od reżyserów swoich sztuk precyzji i przejrzystości, ale zarazem rozwinięcia inicjatywy. Konrad Swinarski jest wierny autorowi, który ma swą własną, dobrze przemyślaną i przewidzianą wizję teatralną, a zarazem subtelnie rozwija i cyzeluje każdą sytuację...
Jaszcz
Trybuna Ludu, 9.IV.1964 r.
W Teatrze Współczesnym na "Czarownej nocy" ustawiczny śmiech widowni. Przednia zabawa.. Przedmiotem zabawy jest człowiek obnażony ze swych tajnych myśli i pragnień, przeważnie niezbyt pięknych.(...) Henryk Borowski i Mieczystaw Pawlikowski okazali się znakomitymi wykonawcami dwóch panów na delegacji. Równie wyborną grę zobaczyliśmy w "Zabawie" (Wiesław Michnikowski, Mieczysław Czechowicz, Tadeusz Surowa).
Tygodnik Powszechny, Kraków 10.V.1964 r.
▲
więcej zdjęć ->>>>
Antoni Cwojdziński
Hipnoza
Reż. Konrad Swinarski.
Reż. Antoni Cwojdziński.
Scen. Łucja Kossakowska.
Premiera na scenie przy ul. Czackiego 25.VII.1964 r.
|
Ta "Hipnoza" przynosi widzom cały szereg nieoczekiwanych, a świeżych i przyjemnych wrażeń. Najpierw ramy zewnętrzne: spektakl Teatru Współczesnego poza obrębem nieśmiertelnego przybytku przy ulicy Mokotowskiej! Już sam ten fakt jest ekscytujący - zwłaszcza, że Dyrekcja dokonała tu sztuki prawdziwie ekwilibrystycznej, wynajdując salkę jeszcze bardziej spartańską, aniżeli jej apartamenty macierzyste (co wydaje się trudne do uwierzenia). W ten sposób za jednym zamachem upiekła dwie pieczenie: nie tylko poszerza terem swej działalności, ale i zmusza ewentualnych sceptyków do uznania splendorów głównej siedziby - przez porównanie oczywiście.
Dalej - wykonawcy. Zetknięcie ze sobą w ramach dwuosobowej komedii indywidualności aktorskich tak odrębnych, jak Mrozowska i Rudzki - i to ze znakomitym rezultatem!
l.j.,
Teatr nr 19, l - 15. X. 1964 r.
▲
więcej zdjęć ->>>>
|
|